10 maja 2018

Tajlandia - kraina uśmiechu

Zajęło mi aż 4 miesiące aby w końcu stworzyć tego posta! I nawet nie powiem Wam dlaczego aż tyle ;) Ten czas pędzi jak szalony i nie wiem kiedy mi te miesiące przeminęły... dni mijają zdecydowanie za szybko, a żeby jeszcze wena była cześciej to na pewno bym już dawno wzięła się za selekcje zdjęć i napisanie "kilku" zdań tutaj :D
W każdym razie to właśnie DZIŚ cofniemy się do czasów mroźnych, zimowych, styczniowych dni w Polsce i przerzucimy się na egzotyczne, tropikalne klimaty prosto do zapierającej dech w piersiach przepięknej Tajlandii pełnej egzotyki, kolorów i uśmiechu :)
Podzielę się z Wami naszymi wspomnieniami...


Kto wie ten wie, że tak daleko kierunek był moim marzeniem od wielu lat ;) Z początku miała to nie być Tajlandia, a Wyspy Zielonego Przylądka, jednak niezbyt pewna pogoda tam panująca w styczniu i mniejszy wybór widoków padło ostatecznie na Tajlandię! 
Wakacje! I to w środku szarej, mroźnej zimy wita Ciebie egzotyka, tropiki - czyli najlepsza recepta na ucieczkę od polskiej szarości by oderwać się całkowicie od tej strasznej pogody i naładować siebie dużą dawką słonecznej witaminy D.
Moja praca fotografa, która nie pozwala mi na urlopy podczas lata w Europie tylko to marzenie przyspieszyła bo musiałam odpocząć po minionym sezonie i naładować baterie przed nowym ;) A zmęczenie było, oj było.. ;) Kiedy polecieć do egzotycznego kraju jak nie zimą? 
Poprzedni rok był pełen zawirowań,  hmm zmęczył to mało powiedziane. Zaplanowaliśmy więc latem nasze wakacje na styczeń. Lepszego terminu nie mogliśmy wybrać ponieważ nasza przeprowadzka na nasze M niestety, ale tak..  znacznie przełożyła się w czasie bo wprowadziliśmy się dopiero w styczniu, tydzień przed wylotem. Także ledwo rozpakowaliśmy te ciężkie kartony, a zaraz pakowaliśmy walizki na nasze rocznicowe (przesunięte w czasie ;D) wakacje.
Nie będę się rozpisywać, myślę, że zdjęcia same w sobie pokaże jak udało nam się wypocząć :) Dodam jeszcze, że to był pierwszy debiut mojego drugiego Nikona, którego kupowałam z myślą o tych wakacjach, mając lżejszą lustrzankę do potrzeb prywatnych i o posiadaniu aparatu zapasowego w pracy ;) Zdjęcia sami oceńcie! Przypominam, że byłam na urlopie, więc nie nosiłam aparatu ze sobą każdego dnia :D :D Fotorelacja jest zaledwie z kilku dni z całego 13 dniowego pobytu :)




 Wyspa Bambusowa z rana :)





















 Mój wakacyjny mąż :D
 A takie orzeźwiające owoce mieliśmy na łodzi :) Najpyszniejsze ananasy jakie kiedykolwiek jadłam <3


 Widoki, widoki, widoki...
 Liczne skałki wyrastąjace z oceanu ;)


 I ta przepiękna woda... nigdzie na wakacjach nie mieliśmy tak ciepłej!
W ogóle nie trzeba było do niej się przyzwyczajać :)
 Powolutku wpływamy do niebiańskiej plaży - Maya Bay Beach :)



 Niestety bardzo dużo ludzi :( Chociaż wg. pilota wycieczki to nie była godzina szczytu :P

 Wakacyjne stópki :D
Mięciutki, złoty piasek...
Nie mogłam się napatrzeć na te skały pełne zieleni... pocztówka całej Tajlandii ;) 



Nawet nie wiecie jak ciężko było znaleźć pocztówki dla bliskich :P

Świątecznie cały rok ;))
Phi phi Island zbierało się na tropikalny deszcz ;)



 Leniwe zwięrzątka co krok ;)




Przepiękna recepcja hotelowa w tajskim stylu
Storczyki <3 <3 <3



Otoczenie naszego hotelu. Cudowny! Cisza, spokój, zieleń...
Udany wybór :)











Tajskie bibeloty :)
 Takie chusty z kaszmiru i jedwabiu w Tajlandii są za grosze! Zabrałam kilka w walizce dla siebie i bliskich jako pamiątka z podróży ;)
 Kolejny rejs na cztery wyspy... ;)
Ocean..taki piękny.

Snurkowanie ;)
 Ja nie nurkowałam jak się dowiedziałam, że ktoś widział węża podwodnego!
Oczywiście mój szalony mąż podążył za jego tropem :P aaa!

 W tle wyspa kurczaka - Chicken Island :)
 Podczas odpływu można było przejść z wyspy na wyspe. 
Coś niesamowitego!
 Czas na zdjęcia by potem delektować się chwilą wytchnienia wśród takich widoczków :D




 Ko Poda.  Moje najukochańsze miejsce podczas naszego urlopu..
Bardzo czysta, mało zaludniona plaża. Woda gorąca i lazurowa, sięgała do kostek przez długi czas :)
Splash ;D


 Jeszcze nigdy z żadnych wakacji nie wróciliśmy tak opaleni. Słońce na równiku jest zabójcze! Uważajcie, naprawdę.. ;)
I nie zapomnijcie spakować dużo opakowań chłodzącego s.o.s. po opalaniu :P







Liczne przypływy i odływy... pierwszy raz widziałam takie zjawiska na własne oczy.
 Wieczorne spacerki po miasteczku Ao Nang.


 I na koniec zdjęcia z telefonu...

Napoje,  soczki, drinki, smoothies <3
  Basenowy chillout :D



 Przed tropikalnymi owadami MUGGA niezawodna! Nic nas nie użarło poza czerwoną mrówką :D ała!
   Jeszcze tylko kilka chwil i lądujemy w raju!
  Mapki na pokładzie samolotu


  Niebiańska plaża, na której kręcili film z Leonardo DiCaprio! Kiepski scenariusz, ale widoki to rekompensują :D



Przyznać się kto dotrwał do końca?? :)

Czy podobała mi się Tajlandia? Oczywiście, że tak! Z pewnością kiedyś tam wrócimy poznać ją jeszcze lepiej.
 Ale nie jest moim numerem 1, będąc w Tajlandii tęskniłam za Minorką, więc to samo mówi za siebie, że Tajlandia nie wskoczy na pozycje number one u mnie :D
 Spełniłam swoje marzenie.  Pływałam w gorącym, pełnym turkusowych barw w wymarzonym oceanie, nie widziałam małp bo się chyba nas bały :D ale to nic! Poznałam inną kulturę, jechałam tuk tukiem, widziałam na własne oczy dżungle i olbrzymie zarośnięte zielenią skały, witałam wschody słońca na balkonie pokoju hotelowego wśród śpiewających egzotycznych ptaków, pierwszy raz uciekłam od zimy aby przywitać lato w pełni z mnóstwem kontrastów bujnej zieleni, przeżyłam tropikalny deszcz, pływałam tajską łodzią, jadłam z gar kuchni ulicznej, widziałam przypływy i odpływy, bujałam się na hamaku przy rajskiej plaży, ale... mojej Minorki chyba ciężko przebić.. :) Jesteśmy w niej zakochani po uszy. I to właśnie tam wrócimy nie raz i nie dwa.
 No i było ciut za gorąco.. 35stopni to jednak dla mnie za dużo aby zwiedzać. Ale ze mnie maruda, co? W styczniu takie chłody, a ja narzekałam na gorącą temperaturę :D hihi.
Jednak uwierzcie, nie było czym oddychać, parno i wilgotno, inaczej niż podczas lata w Europie ;) Najlepiej nie wychodzić z wody...
Bywało męcząco, na szczęście orzeźwiające kąpiele w morzu i basenie rekompensowały tą duchote :)
Zdjęć też nie robiłam codziennie bo w taki żar nie chciało się robić nic poza opalaniem, pływaniem i sączeniem tropikalnego smoothies :D Co nie znaczy, że nie poznaliśmy uroków Tajlandii i pysznego ulicznego jedzenia :) Bardzo polecam... :) 
Ja jestem szczęśliwa i doceniam to, że mogłam zrealizować to marzenie i poznać cudowną Tajlandie, którą tak wszyscy kochają :)

P.S. Dużo osób mnie pytało czy się nie boimy tam lecieć. Żadne takie! Tajlandia to bezpieczne miejsce, a szpitale są rozwinięte na bardzo wysokim poziomie :) Nic nam się nie stało ;)
Szczepienia nie są obowiązkowe, ale my dmuchaliśmy na zimno i poddaliśmy się pakietom szczepień przed wylotem + badania po powrocie. 
Jesteśmy cali, zdrowi i szczęśliwi, za posiadanie tak dużej dawki tajskich wspomnień :)

I tak.. udało się w końcu odpocząć ;)

Tajlandio, dziękujemy!!!






0
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.